Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieciobójczyni przed sądem. Żal przyszedł za późno? Natalii W. grozi dożywocie

Ewa Chojna
Dzieciobójczyni przed sądem. Żal przyszedł za późno?
Dzieciobójczyni przed sądem. Żal przyszedł za późno? Ewa Chojna
Dzieciobójczyni przed sądem. Żal przyszedł za późno? Nie za dużo miała do powiedzenia dzisiaj na sali sądowej Natalia W. oskarżona o zamordowanie swoich dwóch córeczek 12-letnie Emilii i 13-miesięcznej Laury.

Dzieciobójczyni przed sądem. Żal przyszedł za późno?

- Bardzo żałuje i przepraszam całą rodzinę. Nie chciałam tego - powiedziała po odczytaniu aktu oskarżenia Natalia W., która przyznała się do tego, że 23 stycznia br. z zimną krwią zamordowała swoje córeczki.

Odczytując akt oskarżenia przeciwko Natalii W. prokurator Marek Bartosiewicz opisał dokładnie rany jakie odniosły 12-letnia Emilka i 13-miesięczna Laura. Obie dziewczynki bardzo cierpiały. Młodsza zmarła na miejscu, starszą zabrało pogotowie ratunkowe do lubińskiego szpitala. Po kilku godzinach również i 12-latka zmarła.

Ten feralny dzień przeżyła jedynie Natalia W. która po tym jak skończyła pastwić się nad dziećmi sama próbowała odebrać sobie życie, ale bezskutecznie. Lekarze odratowali kobietę, która dzisiaj stanęła przed wymiarem sprawiedliwości.

Pytana przez sąd przyznała się do zabicia dzieci, odmówiła składania wyjaśnień i odpowiadała na pytania.
- Zgromadzony materiał dowodowy w postaci opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz daktyloskopii, biologii, jak również biegłych psychiatrów pozwolił na przedstawienie oskarżonej zarzutów - mówił prokurator Prokuratury Rejonowej w Lubinie Marek Bartosiewicz. - Oskarżona dwukrotnie była słuchana w charakterze podejrzanej i za każdym razem przyznała się do popełnienia tego czynu - dodał.

W procesie udział biorą również bliscy oskarżonej, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że Emilki i Laury nie ma już na świecie. Na sali sądowej pojawił się również były mąż Natalii W. i jednocześnie ojciec jej starszej córki. - Coś z nią było nie tak - powiedział. - Wystarczy pomyśleć, że po tym jak złamałem kręgosłup nie chciałem z nią być. Zdecydowałem się ją zostawić i płacić alimenty. Nie chciałem marnować sobie życia.

Natalia W. żyła do niedawna z nowym partnerem i miała z nim dziecko. Jednak nie był to szczęśliwy związek. Od dawna dochodziło pomiędzy nimi do kłótni. Ponoć oskarżona była bardzo zazdrosna, a jej partner nie stronił od alkoholu i nie zajmował się rodziną. - Czepiał się ciągle starszej córki, raz nawet jej powiedział "czemu tak dużo żresz" - zeznała kobieta.

Odpowiadając na pytania stron Natalia W. niepochlebnie wypowiadała się o swoim mężczyźnie. Przekonywała, że nie interesował się rodziną, nie dbał o nią, dużo pił. Temu jednak zaprzecza nie tylko sam mężczyzna, ale nawet babcia oskarżonej, która była z nią w bliskich relacjach. Starsza pani bardzo przeżywa proces ukochanej wnuczki, ale zgodziła się zeznawać przed sądem. Przyznała, że na kilka godzin przed tragedią Natalia W. zachowywała się dziwnie. Najpierw obudziła ją w środku nocy i wepchnęła do małego pokoju. Potem wyrzuciła za drzwi. - Wcześniej też chodziła w kółko po pokoju, mówiła o tym, że jest podsłuchiwana. Zadzwoniłam po pogotowie, lekarz mówił, że trzeba z nią iść do psychiatry - przyznała kobieta.

Jednak jak przyznają bliscy Natalii W. kobieta nie chciała słyszeć o żadnym leczeniu. Ostatecznie zgodziła się skorzystać z pomocy psychologicznej, ale do specjalisty już nie trafiła.

Czy to jednak tłumaczy brutalny mord? Akt oskarżenia w tej sprawie zawiera drastyczne opisy ran jakie odniosły dzieci. Matka złapała za nóż i dźgała je bez litości - w szyje, w klatkę piersiową, ręce, nogi. Ciosy spadały jeden za drugim. Natalia W. przez trzy miesiące po aresztowaniu była badana przez psychiatrów, którzy zgodnie uznali, że 33-latka jest w pełni poczytalna. Natalii W. za zamordowanie dzieci grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 12 lat, 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, że do tragedii doszło przy ulicy Cedrowej w Lubinie 23 stycznia br. Młodsza Laura zmarła jeszcze w domu. Starszą Emilkę, razem z matką odwieziono do szpitala. Tam po kilku godzinach dziewczynka zmarła. Sekcja zwłok wykazała, że na ręce dziewczynki są blizny po samookaleczeniu się. Ani matka, ani ojciec nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich córka się tnie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto